KSRG OSP Przygłów

strażacka pasja strażackie życie

Przygłowscy strażacy uczcili Święto Niepodległości

Strażacy z Przygłowa dzień 11 listopada postanowili uczcić w sposób szczególny. Spotkali się na terenie strażackim i wspólnie ułożyli symboliczną flagę ze sprzętu ratowniczego. Zdając sobie sprawę jak ważną rolę odegrali strażacy w odzyskaniu niepodległości oddali szacunek Naszej Wolnej Polsce!

Oprócz tego poczet sztandarowy z naszej jednostki udał się na gminne obchody odzyskania przez Polskę Niepodległości. Obchody rozpoczęły się patriotyczną mszą w kościele św. Floriana w Sulejowie. Następnie uczestnicy uroczystości udali się na plac straży, gdzie odbyła się oficjalna część uroczystości.

1918 rok w Przygłowie, czyli początki naszej straży

W latach poprzedzających rok 1918 w Polsce pod zaborem carskim nie istniały zorganizowane Straże Pożarne we wsiach. Ustawa ówczesnej władzy carskiej zobowiązywała jedynie wszystkich obywateli do gaszenia pożaru pod nadzorem sołtysa i policji.

W wyniku takich zarządzeń wieś narażona była na olbrzymie klęski spowodowane pożarami. Przykładem tego może być fakt kiedy to w roku 1904 w Przygłowie wybuchł pożar, w czasie którego spłonęło 10 gospodarstw, a nie było żadnej zorganizowanej akcji gaszenia pożaru. Wszyscy gospodarze starali się bronić indywidualnie własnego mienia nie posiadając do tego najprymitywniejszego nawet sprzętu przeciw pożarowego.

W takich warunkach spłonęły wszystkie budynki w tych gospodarstwach za wyjątkiem stodoły krytej słomą, która bardzo ofiarnie i z narażeniem życia bronili mieszkańcy Przygłowa – Józef i Franciszek Mazerantowie przy pomocy sąsiada Ulcyfera (niestety imię nieznane). Faktem było, że z sąsiedniego Sulejowa przyjechała na pomoc straż z sikawką, której nie zdołano nawet włączyć do akcji gaszenia pożaru…

W związku z taką sytuacją już wówczas byli ludzie, którzy zaczęli myśleć o zorganizowanej obronie mienia przed klęskami pożaru, między innymi byli to: Franciszek Mazerant, Józef Barański, Piotr Lauks, Mikołaj Mazerant, Stanisław Nowak, Andrzej Krupa, Ksawery Ostrowski, Józef Mazerant, Józef Zaręba, Zygmunt Krawczyński, Jan Sońta, Franciszek Pęczkowski.  Jednak władze carskie nie wyraziły zgody na utworzenie jednostki straży pożarnej.

Dopiero po 1918, kiedy to kraj odzyskał swą niepodległość sprawa organizacji straży pożarnej stała się aktualna.

Ze względu na konieczność przystąpienia  do zorganizowania straży, zwołano zebranie wiejskie,  na które zaproszono przedstawiciela Rady Powiatowej z Piotrkowa Trybunalskiego. Przybył on na zebranie wiejskie w styczniu 1918 roku, na którym omówiono sprawy organizacyjne. Wtedy to zgłosiło się 72 ochotników na członków straży pożarnej. W 1918 na terenie województwa łódzkiego powstały 109 jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych

Z początkiem lutego 1918 roku spośród zgłoszonych ochotników wybrano pierwszy Zarząd Straży w składzie:

Prezes- Ksawery Ostrowski
Naczelnik- Józef Barański
Sekretarz- Franciszek Pełka
Skarbnik- Franciszek Pęczkowski
Członek zarządu- Zygmunt Krawczyński

Na podkreślenie zasługuje czynne włączenie się  do pracy OSP następujących druhów: Józefa Zaremby, Jana Sońty, Piotra Mazeranta, Piotra Kępskiego i wielu innych. W końcu 1918 roku, w niepodległym kraju funkcjonowało 60 straży zawodowych, 2 000 ochotniczych, zrzeszających około 100 tysięcy ochotników.

Tak oto Związek  Floriański zwracał się do druhów:

„Tężyzna, hart ducha, samozaparcie i poświęcenie przyświecają Wam, Druhowie, w szeregach, bądźcie więc i nadal krzewicielami tych cnót obywatelskich, nawołując swe otoczenie najbliższe do ofiarnej pracy na pożytek całego narodu. Leć nasz Orle w górnym pędzie – Sławie, Polsce, Światu służ! Tem słowy nieśmiertelnymi krzepcie Ducha, Druhowie, a wpatrzeni w drogi nam wszystkim cel dziejów ojczystych – w wolną Polskę, bądźcie w tej dobie świetlanej orędownikami ładu i mocy druhowej. Czołem, Druhowie!

W związku z tym, że nie było żadnego sprzętu, nie było strażnicy zaczęto ofiarować dobrowolne dary w postaci różnych materiałów budowlanych i pieniędzy. Dużą ofiarność wykazało społeczeństwo Przygłowa przy budowie strażnicy, którą to ukończono w roku 1919. Nie była ona zbyt duża, ale pomieściła niezbędny sprzęt gaśniczy.

Druhowie swą remizę nazwali „Betlejemka”. Była to drewniana szopa o wymiarach około 3×7 m. Wybudowanie strażnicy umożliwiło przeprowadzenie praktycznych ćwiczeń z posiadanym sprzętem: sikawką, bosakiem, beczkowozem  i drabiną Szczerbowskiego.

Najstarsi strażacy tak wspominają wyposażenie naszej straż w początkowych latach istnienia:

„(…)Była ręczna sikawka na wozie konnym. Konie nie były wtedy własnością jednostki, lecz gospodarzy ze wsi, jeden z nich miał wyznaczony dyżur, i cały tydzień jego konie musiały być do dyspozycji straży. Te konie były zwalniane  z innych obowiązków, takich jak budowa dróg, wożenie węgla…

Koni przeznaczonych dla straży nie wolno było zabierać do żadnych prac przymusowych. W ciągu pełnienia dyżuru taki koń był zwolniony ze wszystkich prac gospodarskich i polowych. Konie dla straży dawali:

  • Grzegorz Rytych 1 para koni z uprzężą,
  • Jan Fogiel 1 para koni z uprzężą,
  • Tadeusz Fogiel 1 koń wraz z uprzężą,
  • Zygmunt Kępski 1 koń wraz z uprzężą
  • oraz inni mieszkańcy Przygłowa.

Fragment książki Anny Mareckiej: „Ochotnicza Straż Pożarna w Przygłowie 1918 – 2018 – 100 lat w służbie społeczeństwu”